niedziela, 20 listopada 2016

Mocni wojownicy, czy jednak coś więcej...


Witam wszystkich. Dzisiaj zajmiemy się trochę innym tematem niż zwykle. Ostatnio z Imperatorką wpadłyśmy na pomysł urozmaicenia naszego bloga. W końcu, do tej pory oceniałyśmy tylko nowości, lub dzieła dwudziestego pierwszego wieku. A przecież wcześniej również powstawały perełki książkowe i filmowe. Tak więc pewnego weekendu usiadłyśmy przed naszymi super sprzętami, zaopatrzone w duże kubki herbaty, drobne przekąski. I oglądałyśmy. Zapewne ciekawi was co takiego, zablokowało naszą zdolność do pisania wiarygodnych opinii na tym blogu, przez tyle czasu. Odpowiedź na  pytanie jest niestety nieunikniona, bo to temat tej recenzji. Zatem, zapraszam wszystkich do poznania moich wewnętrznych przeżyć po filmie „Power Rangers”.

Każdy już spotkał się kiedykolwiek z drużyną Power Rangers, może niekoniecznie filmową, ale tą serialową. Jeżeli jednak jest ktoś taki kto  z powyższym pojęciem nie miał styczności to postaram się mu je trochę przybliżyć. Historia rozpoczyna się kiedy to na Ziemi, a dokładnie w Stanach ( gdzie zresztą toczy się akcja większości filmów ) pojawia się Rita Odraza. Pewnie myślicie sobie, że jakaś  zwykła babka rości sobie prawa do panowania nad światem, ale uwierzcie mi rozpoznalibyście ją nawet w zapchanym ludźmi tramwaju. Mianowicie Rita  przypomina  swoim strojem  prawdziwych zamierzchłych Indian. Niebieskie berło mocy upodabnia ją coraz bardziej do czarnego charakteru, ale jest pewna cecha szczególna, której każdy zbir może jej pozazdrościć. No bo kto z ciemnej strony może pochwalić się świdrami wystającymi z piersi. Nie przypominam sobie takiej postaci.
Powracając już jednak do fabuły. Kiedy Rita Odraza razem ze swoją armią planuję przejąć władzę nad Ziemią, pojawia się i On. Obrońca dobra. Wielka zamknięta w szybie łysa głowa imieniem Zordon. Łeb wysyła na ziemie swojego robota aby wręczył „wybrańcom losu” specjalny sprzęt dzięki któremu będą mogli się zmieniać w ekstra wojowników. I tak oto formuje się drużyna marzeń i wybawców świata. W jej skład wchodzą :

Biały Ranger czyli Tommy Oliver, pseudo apacz. Ma dziwne relacje ze swoim ojcem i bratem. Sprawia wrażenie prawdziwego przywódcy, który liczy się ze zdaniem innych, ale prawda jest taka, że cały film kręci się tylko na jego historii.

Różowy Ranger aka Kimberly Hart. Ucieleśnienie prawdziwej kobiecości. W poprzednim wcieleniu na pewno była atomówką. Jest idealną partnerką dla pseudo Apacza. Inne rangerki nie dorastają jej do pięt, bo razem z Tommym są już duetem nie do pokonania.

Żółty Ranger to Aisha Campbell. Nie będę się wypowiadać o niej za dużo bo, również niewiele wiem. Zagrała w serialu najprawdopodobniej, aby utrzymać poprawność polityczną (zawsze gra ją murzynka)

Adam Park jako Czarny Ranger. Prawdziwa bomba wybuchowa. Połączenie jego azjatyckich korzeni, razem z tą dosyć oryginalną sztuką walki jaką pokazuję w całym filmie, utwierdza mnie w ocenie końcowej.

Czerwony Ranger - Rocky DeSantos. Zawsze chciał być liderem, ale przystopował z tym, na rzecz białego. I tak zawsze pokazywany jest jako ten główny. Prezentuje sobą  typowego amerykańskiego sportowca i kibola. Jednego z tych jakich możemy spotkać w filmach pokroju „High school musical”


I ostatni z całej ekipy, niebieski ranger czyli Billy Cranston. Oprócz tego, że jest kujonem, to niestety więcej informacji o nim w filmie nie ma.

Tak więc mamy już ekipę śmiałków której, zadaniem jest uratowanie świata przed ich największym wrogiem Ritą Odrazą. Znamy ich życiowego mentora Zordona. Wiemy jaki jest ich cel. Ale skąd wzięło się jakieś dziwne jajko w fundamentach nowo budowanego wieżowca. Dlaczego przez tyle lat przedmiot nie został uszkodzony, a jak tylko dotknęła go Rita Odraza to wypuścił ze swoich czeluści potwora gorszego od niej samej ? Kim był wcześniej Ivan Mazisty i dlaczego wielka głowa tak się przeraziła kiedy go zobaczyła? Dlaczego jakiś fioletowy, strzelający galaretą typ rani Zordona oraz zamyka Rite w pułapkę ?
Jak Power Rangers dadzą radę pokonać nowego przeciwnika i uleczyć ich życiowego przewodnika ? I co z tym wszystkim będą mieli wspólnego kobieta Tarzan i rodzina białego wojownika ? Aby poznać odpowiedź na te i wiele innych pytań, będziecie musieli dokładnie obejrzeć produkcje stworzoną przez Bryana Spicera. Teraz przejdźmy do opinii

Gra aktorska postaci była na wysokim poziomie. Spodziewałam się czegoś gorszego, ale na szczęście miło się zaskoczyłam. Nie mówię tutaj koniecznie o głównych bohaterach, a bardziej o pani Julii Cortez oraz o Paulu Freemanie. Naprawdę należą się wam brawa.

Efekty specjalne jak na film z 1995 roku nie powalały. Być może warto było skoncentrować się nie na ich ilości, ale na jakości. Ciągle przewijające się sceny walki zaczęły nużyć już w połowie filmu, a  sposób ich wykonania wołał o pomstę do nieba.

Muzyka i scenografia były ok. Nie zachwyciły mnie, ale też uważam, że mogły być wykonane staranniej.

Cóż więcej rzec ? Moja ocena to mocne  4/10. Jeżeli oczekujecie po tym filmie powrotu do czasów dzieciństwa i ponownego przeżycia przygody z Power Rangers jak za dawnych lat, lub jeśli macie chwilę wolnego czasu to stanowczo wam ten film polecam. Dlaczego oceniłam ten film tylko na cztery punkty, chociaż wyżej wyraziłam o nim dość pozytywne zdanie ? Ponieważ spodziewałam się po nim czegoś lepszego, ocenę punktową wyznaczyłam dzień po obejrzeniu, ale potrzebowałam czasu, aby dogłębniej przyjrzeć się niektórym aspektom produkcji. Po upływie miesiąca zauważyłam więcej zalet niż na początku.  Bardzo prawdopodobne, że ten wpis również kiedyś ulegnie zmianie.

Jessebelle

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz